środa, 9 marca 2011

Konferencja PTSS Kraków 2011

Z lekkim opóźnieniem, ale miałem małe zaległości do nadrobienia po weekendzie poza domem.

Nie będę nikogo trzymał w niepewności. Konferencja była bardzo udana. Tak pod względem merytorycznym jak i organizacyjnym. W obu przypadkach były niewielkie niedociągnięcia, ale myślę, że nie można ich było uniknąć. Teraz szczegóły.
Do Krakowa wyruszyliśmy z koleżanką A. pociągiem po 12. Podróż minęła bez żadnych przygód. Na miejscu byliśmy po 17. Okazało się, że żadne z nas nie ma zielonego pojęcia gdzie znajduje się miejsce naszego zakwaterowania ani jak tam dojechać. Wprawdzie wiedzieliśmy jakie autobusy tam dojeżdżają, ale z którego przystanku trzeba wyruszyć to już nie bardzo. Po chwili błądzenia i zdobyciu informacji od miejscowych trafiliśmy na dobry autobus i dojechaliśmy do Miasteczka Studenckiego AGH gdzie byliśmy zakwaterowani w DS Olimp. Akademik okazał się budynkiem świeżo po remoncie. Zdaje się, że byliśmy jego pierwszymi mieszkańcami, gdyż w pokojach jeszcze pachniało meblami prosto z salonu. Nowoczesne windy, ergonomiczne pokoje, wygodne, choć twarde materace, ładne łazienki. Naprawdę nie było na co narzekać. Za zakwaterowanie należy się organizatorom 5+.
Po zostawieniu bagaży w pokoju i odświeżeniu się po podróży ruszyliśmy w miasto. Bez problemu dojechaliśmy do Starego Miasta, gdzie trochę pospacerowaliśmy podziwiając wieczorne uroki starówki. Po spacerze wsiedliśmy w tramwaj i pojechaliśmy do klubu, w którym miała się odbyć impreza integracyjna.
Szczerze mówiąc nie powinienem w ogóle oceniać tej części wyjazdu, gdyż przez nasze lenistwo i brak uporu musiałbym ją ocenić jako najgorszą. Chodziło o to, że klub był przepełniony. Podejrzewam, że krakowscy stomatolodzy zabrali ze sobą na imprezę niezrzeszonych znajomych, którzy zapchali klub. Mało powiedzieć, że ledwo przedostaliśmy się przez bramkę utknęliśmy na pół godziny w kolejce do szatni, tylko po to żeby się dowiedzieć, że nie ma już wolnych miejsc na haczykach i kurtki będziemy musieli sobie trzymać i chyba z nimi tańczyć. W tym momencie zdecydowaliśmy się, że i tak jest już późno a jutro trzeba wstać na wykłady, więc dajemy sobie spokój i idziemy do akademika. Przedtem poszliśmy jeszcze na darmową zapiekankę, na którą dostaliśmy kupon przy wejściu i to uratowało wieczór.
Niestety teraz dopiero zaczęło się najgorsze. Najpierw naczekaliśmy się na jeden nocny do centrum, potem w biegu wskoczyliśmy do nocnego jadącego w złą stronę, bo w pośpiechu błędnie wybraliśmy jeden z dwóch autobusów tej samej linii. Po 0,5h czekania pojechaliśmy w stronę akademika. Wysiedliśmy przy AGH, ponieważ bliżej się nie dało i tutaj zaczął się 2kmowy marsz do Miasteczka Studenckiego (oczywiście tutaj też troszeczkę zabłądziliśmy, co wszystko wydłużyło). Musieliśmy przejść tuż koło stadionu Wisły, a tego samego dnia był mecz, więc towarzystwo się kręciło nieciekawe. Na szczęście dotarliśmy bezpiecznie. Na miejscu byliśmy o 2 w nocy. A wiecie jaka jest największa ironia? Koleżanki z Poznania, które poznaliśmy tego dnia zostały na tej imprezie, a potem wróciły do akademika przewozem osobowym (taka tania, prywatna taksówka) za 16zł! O 1.30 były na miejscu. Damn!
Sobota. Obudziliśmy się bez problemu i pojechaliśmy na wykłady. Nie było problemów z dojazdem. Na miejscu zapisaliśmy się na konferencję, odebraliśmy upominki od sponsorów i poszliśmy na poczęstunek (drożdżówki, kawa, herbata). Po takim śniadanku udaliśmy się na salę wykładową gdzie odbywały się wykłady. Trzeba przyznać, że o 10 sala była w połowie pusta, nie każdy dał radę się obudzić.
Po oficjalnym rozpoczęciu konferencji rozpoczęły się wykłady.
I sesja wykładowa:
Dr n. med. Piotr Majewski
-Planowanie leczenia implantologicznego w oparciu o tomografię i nawigację komputerową
(bardzo ciekawy wykład, na którym można się było dowiedzieć jaką przewagę w planowaniu i wykonaniu zabiegu daje CT w porównianiu do zwykłego RTG)
Dr n. med. Witold Jurczyński
-Paradygmaty współczesnej chirurgii periodontologicznej
(pod względem treści niezbyt ciekawy wykład, ale sposób jego prezentacji był rewelacyjny. Doktor popisał się wspaniałym poczuciem humoru i bezpośrednim stosunkiem do słuchaczy)
Dr n. med. Tomasz Nowak
-Diagnostyka obrazowa w stomatologii oraz implantologii - wykorzystanie tomografii stożkowej
(przyznaję się, wyszedłem w trakcie wykładu, raz, że tematem pokrywał się z pierwszym, a dwa, że prowadzący mówił jednostajnym usypiającym głosem)
II sesja wykładowa
Dr n. med. Mariusz Szkuta
-Współczesne kierunki w chirurgii rekonstrukcyjnej i regeneracyjnej twarzy i jamy ustnej
(ciekawy wykład, dobrze poprowadzony i bardzo interesująco zwizualizowany, niesamowite co nowotwory skóry potrafią zrobić z twarzą człowieka, a jeszcze bardziej niesamowite jak medycyna potrafi to naprawić)
Lek. stom. Paweł Szczurowski
-Dostęp wewnątrzustny w leczeniu złamań wyrostka kłykciowego
(nie powiem, że prezentacja była zła, ale jako student drugiego roku muszę powiedzieć, że temat był dość specjalistyczny i mimo łatwego w zrozumieniu przedstawienia nie zrozumiałem wszystkich szczegółów)
Lek. med. Katarzyna Iwulska
-Rak skóry twarzy
(przykro mi, kolejny opuszczony wykład, prowadząca wszystko czytała ze slajdów, a na zdjęcia nowotworów napatrzyłem się dwa wykłady wcześniej)
Tutaj nastąpiła przerwa na obiad. Bardzo smaczny strogonow.
III sesja wykładowa
Lek. stom. Przemysław Kustra
-Wybrane techniki wypełniania kanałów korzeniowych metodami termicznymi
Dr n. med. Krzysztof Gronkiewicz
-Metody rekonstrukcji protetycznej na implantach
(oba wykłady opuściliśmy bo mieliśmy ochotę zwiedzić jeszcze Wawel, potem pytałem o te wykłady różne osoby i zdania były podzielone, jedni mówili, że całkiem nieźle, inni, że fatalnie, komu wierzyć? Tak czy siak, żałuję trochę wykładu o endodoncji bo temat ciekawy i aktualny, szczególnie dla koleżanki A.
Oczywiście w międzyczasie konferencji, podczas przerw rozmawialiśmy z innymi studentami, robiliśmy sobie zdjęcia itp.
Jak już powiedziałem po opuszczeniu konferencji poszliśmy na Wawel. Potem wróciliśmy się odświeżyć do pokoju i przygotować do Balu Stomatologa. Mieliśmy jechać z koleżankami z Poznania A. i A. (razem było nas 4xA). Ponieważ było już lodowato o 21 dziewczyny zaproponowały pojechać taksówką. I znów, dlaczego w Łodzi nie ma takich tanich przewozów? Całkiem spory kawałek przejechaliśmy za 3zł na głowę.
Sobotnia impreza w porównaniu do tej z poprzedniego wieczora była bardzo udana. Open bar na wiele napojów, w tym dwa rodzaje wina i piwo, dobrze zaopatrzony bufet z pysznymi przekąskami (poszliśmy tam zaraz po pobraniu pierwszego kieliszka wina). Potem trochę rozmów, jeszcze więcej wina i tańce. Bardzo udany wieczór. Nie pamiętam o której zebraliśmy się z powrotem. Myślę, że było po 2. I znów, środek nocy, a przejazd dalej kosztuje 12zł. Niesamowite (to jedna z rzeczy, która zrobiła na mnie największe wrażenie w Krakowie).
Następnego poranka obudziliśmy się prawie bez bólu głowy, spakowaliśmy się i pojechaliśmy na dworzec zostawić bagaże, bo w planach było jeszcze zwiedzanie muzeum w podziemiach rynku. I nie będę krył zachwytu. To muzeum to coś wspaniałego, bardzo nowoczesne, interaktywne, multimedialne (podobno coś takiego jest w Muzeum Powstania Warszawskiego). Ciekawych rzeczy można się było dowiedzieć o średniowiecznym Krakowie. Niesamowite było to, że wszystko znajdowało się na poziomie na którym zostało odkopane, co znaczy, że warstwa ziemi podniosła się o około 5-7m od X wieku (z tego okresu pochodziły najstarsze eksponaty). Podobno spowodowane to było wysypywaniem piasku na warstwę niesprzątanych śmieci. Według słów przewodniczki puby w piwnicach były kiedyś parterami domów. Każdemu gorąco polecam odwiedzenie tego muzeum. Sam chętnie poszedłbym tam jeszcze raz.
Po zwiedzaniu udaliśmy się prosto na dworzec. PKP wyszło naprzeciw naszym oczekiwaniom i pociąg już na pierwszej stacji miał opóźnienie 0,5h. W trasie stracił kolejne 20min. Na dodatek przez całą podróż panował nieznośny upał (tak dla odmiany, bo zazwyczaj w wagonach jest mróz), ponieważ na dworze było tylko 0stC a ogrzewanie chodziło na maksimum i mimo kilkakrotnych próśb do konduktora nikt nie raczył go przykręcić czy nawet wyłączyć. W domu byłem ok. 22 i tak zakończył się ten wspaniały wyjazd.
Na koniec jeszcze bonus. Dzieło koleżanki A. narysowane podczas jednego z nudniejszych wykładów:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli byłbyś tak miły, podpisz się. Ułatwi to ewentualną dyskusję.