niedziela, 4 września 2011

O DENTEXPO 2011.







W zeszły piątek miałem okazję odwiedzić Międzynarodowe Targi Stomatologiczne DENTEXPO w Łodzi. Od razu powiem: jestem trochę zawiedziony.
Targi były niezwykle małe. Trwały dwa dni(2-3.09). Jedna niewielka hala, na której zebrało się kilkudziesięciu wystawców z większymi i mniejszymi stanowiskami.
Dwie, na pewno znane niektórym twarze podczas otwarcia targów.
 Oferta była różnorodna; dotyczyła ogromnego wyboru narzędzi stomatologicznych, takich jak wiertła, kleszcze, narzędzia chirurgiczne i inne. Obecni byli również dystrybutorzy takich sprzętów jak fotele dentystyczne, unity, kamery wewnątrzustne, aparaty rentgenowskie.
Na targach byłem z moją mamą, więc siłą rzeczy największe zainteresowanie okazywaliśmy sprzętom przydatnym w gabinecie stomatologii dziecięcej.
 Na stoiskach wydawców mama zakupiła kilka zestawów naklejek "dla dzielnych pacjentów" i kilka numerów prasy specjalistycznej. 
Dentonet, dobry znajomy stuDentico
Wracając do sprzętu stomatologicznego, najwięcej czasu spędziliśmy oglądając piaskarki abrazyjne (znaleźliśmy dwa takie miejsca) oraz rozmawiając z miłymi panami handlującymi laserami stomatologicznymi.
Piaskarkę do tej pory znałem jako urządzenie, którym można wyczyścić zęby z osadu. Najnowsze, specjalistyczne piaskarki mogą służyć do obróbki twardych tkanek zęba przy pomocy proszku abrazyjnego. Według wystawców doskonale radzą sobie z otwieraniem i opracowaniem ubytków. Nie radzą sobie za to z usuwaniem zębiny próchnicowo zmienionej, tej trzeba się pozbyć z pomocą ekskawatora. Jeden z produktów pracował w płaszczu wodnym, drugi bez niego. Oczywiście obaj producenci zapewniają, że to właśnie ich rozwiązanie jest najlepsze. Obaj są przekonujący i ciężko stwierdzić, który ma więcej racji. Okaże się to, gdy te urządzenia wejdą do powszechnego użytku i przekonamy się w praktyce. Oba są za to cichsze niż turbina i podobno leczenie z ich pomocą jest bezbolesne.
Laser erbowy służący do bezdotykowego opracowywania tkanek twardych zębów to również ciekawe urządzenie. Dźwięk jaki wydaje przy pracy podobny jest do wybuchającego popcornu. Głośny, ale podobno wewnątrz ust jest tłumiony. Jedno co pewne, że jest mniej przerażający niż wizg pracującej turbiny. Laser radzi sobie też całkiem nieźle z wierceniem w zębie.
Tak wygląda laser w całej okazałości.
Moja mama osobiście go wypróbowała, choć nie była zbytnio zadowolona z efektów pokazu. Szczególnie przeszkadzał jej zapach palonej tkanki jaki wydziela się z zęba.
Moja mama wypróbowująca laser erbowy.
Wystawca twierdził, że ssak jest w stanie odciągnąć dym i brzydki zapach, ale tego nie mogliśmy sprawdzić. Ogólnie, piaskarki wzbudziły w nas więcej entuzjazmu niż ten laser. Duże znaczenie miała tu chyba cena. Po wyliczeniu rat za laser na 6 lat miesięcznie trzeba by zapłacić około 3500zł. Piaskarki były ok. 10 razy tańsze.  Prawdą za to jest, że umieszczenie na drzwiach napisu, że leczymy laserowo i bezboleśnie jest doskonałą reklamą.
Kolejne urządzenie, które mnie zainteresowało to Endopilot.
Stoisko z jedną z piaskarek oraz Endopilotem.
Sprzęt ten zdaje się zapewniać wszystko co może być potrzebne przy leczeniu kanałowym. Różni się to od modelu, ale na wyposażeniu jest kątnica endodontyczna z endometrem, dodatkowy endometr oraz zestaw do wypełniania kanałów na gorąco. To co podobno jest najbardziej rewolucyjne to sposób automatycznego uwalniania narzędzia endodontycznego przez kątnicę. W dotychczasowych przy zablokowaniu narzędzia uruchamiał się autorewers, czyli kątnica zaczynała obracać się w przeciwną stronę. Skutkowało to wepchnięciem wcześniej zebranego pyłu itp z powrotem do kanału. Najnowszy system działa w sposób, który trochę ciężej opisać. Najpierw kątnica się zatrzymuje, potem wykonuje jeden obrót w prawo, część obrotu w lewo, przerwa, i powtórka. Ustawienia można dość dowolnie modyfikować i wtedy sposób uwalniania się zmienia. W komputerze mamy firmowo zaprogramowaną pracę z kilkudziesięcioma (co najmniej) narzędziami różnych firm. Endopilot jest więc uniwersalny. To co również mi się bardzo spodobało to widoczny na ekranie podczas nawiercania wskaźnik pokazujący aktualną odległość od wierzchołka oraz system automatycznego zatrzymywania się po dotarciu do niego. Nie chcę tutaj robić jakiejś reklamy tylko jednej firmie, ale nie wiem, czy na targach była obecna jakaś konkurencja, z którą mógłbym ich porównać.
Jak powiedziałem na początku, targi były bardzo małe. Usłyszałem jednak opinię, że wbrew nazwie jest to jedynie impreza towarzysząca konferencjom szkoleniowym. Ponieważ nie uczestniczyłem w nich poprosiłem moją koleżankę i prezes łódzkiego PTSSu Ewę Zawadę, która dzielnie zdobywała tam wiedzę ponadprogramową, o krótki komentarz:


Pierwsza sesja wykładowa bardzo mi się podobała. Jeden z wykładów, dla urozmaicenia był prowadzony przez zagranicznego Gościa z Izraela. Wykładu z zakresu endodoncji też były niezmiernie ciekawe. Pozostałe nie były porywające. Ogólnie sesje wykładowe trwały od 8.00 do 20.00. (przez dwa dni- przyp. redakcji) Oczywiście z przerwami i dyskusjami. Jestem zadowolona, gdyż udało nam się uzyskać darmowy wstęp zarówno na konferencję jak i na targi.


To miło ze strony organizatora, że zgodził się na bezpłatny udział członków PTSSu; kolejny powód żeby się do nas zapisać.
Na targach spotkałem kilka znajomych twarzy z uczelni. Cieszy fakt, że studenci nie są bierni i interesują się tym co dzieje się w branży. Smuci za to fakt, że CeDe, które wywodzi się z Łodzi od kilku lat organizowane jest w Poznaniu. To dopiero były targi. Trzy hale, jeden dzień to było za mało, żeby zobaczyć wszystko. Obejście DENTEXPO dwa razy wliczając kilkudziesięciominutowe postoje przy kilku stoiskach oraz kawę i sernik zajęło nam TYLKO 3 godziny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli byłbyś tak miły, podpisz się. Ułatwi to ewentualną dyskusję.