Oto kolejna część cyklu, którą rozpocząłem tutaj . Na chwilę obecną sytuacja wygląda następująco: zdałem egzamin praktyczny z histologii. Nie powiem, że było łatwo. Bo nie było. Prace sprawdzał nam dr S., którego bardzo szanuję, ale nie mogę powiedzieć, żeby był osobą którą pragnąłbym widzieć w roli sprawdzającego moje wypociny.
Na 13 osób z mojej grupy zdało tylko 5. Oprócz jednej koleżanki (dla której przekazuję tutaj pełen szacun), która zdobyła 12pkt na 15, cała reszta zdających zaliczyła na minimalne 8pkt. Pozostałe 8 osób czeka poprawka tuż po feriach.
Mimo chwilowej radości z tego (nie)małego sukcesu nie daję się ponieść euforii. W końcu w zeszłym roku historia toczyła się bardzo podobnie (tyle że nie siedziałem tyle nad książkami, a z ostatniego kolokwium nie miałem 4+), a skończyłem tak jak skończyłem. Czeka mnie jeszcze testowy egzamin teoretyczny, który odbędzie się jutro. Nie wspominam o zaliczeniu z angielskiego i egzaminie z materiałoznawstwa w przyszłym tygodniu bo to bzdury w porównaniu z jutrzejszym dniem. CDN
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli byłbyś tak miły, podpisz się. Ułatwi to ewentualną dyskusję.